Peowiaczki, to krótka próba przypomnienia jednej z najpiękniejszych kart naszej historii i ułamka wielkiej galerii wspaniałych, polskich kobiet, które jako żołnierze Polskiej Organizacji Wojskowej stanęły do zwycięskiej walki o odbudowę rozdartej zaborami Ojczyzny. Po II Wojnie Światowej pamięć o nich, jak i w ogóle całe dziedzictwo POW, zostały przez komunistów usunięte z przestrzeni publicznej.
Czynny udział polskich kobiet w walce o niepodległość w ramach struktur POW nie był jednorazowym błyskiem. Wręcz przeciwnie. Peowiaczki przejęły historię i etos tysięcy Polek uczestniczących we wszystkich polskich zrywach XVIII i XIX. To też nie wzięło się znikąd, ale wprost z tak unikalnej jak na europejskie warunki pozycji społecznej, jaką polska kobieta miała w I Rzeczypospolitej. Władysław Łoziński w książce Życie polskie w dawnych wiekach, napisał:
Gdyby jedyną i rozstrzygającą cechą obyczajowej kultury było stanowisko kobiety, to szlacheckiej Polsce należałby się może z tego tytułu prym między narodami. Stanowisko żony i matki było w całym tego słowa znaczeniu dostojne; wpływ kobiety wielki, często nawet przemożny.
W szlacheckich dworach, w których mąż, zajęty wojną, polityką lub dalekimi interesami bywał częściej gościem niż gospodarzem. W praktyce to właśnie żona rządziła domem, dbała o materialny status rodziny i właściwe wychowanie dzieci. Nieraz, zwłaszcza na Kresach, bywało tak, że musiała z bronią w ręku i gromadą służby u boku walczyć a to z tatarską watahą, a to z maruderami, a to z niecnym sąsiadem zajeżdżającym jej dobra. Taka żona na pewno nie była potulną służącą, ale „wiecznym przyjacielem”, „najdroższym skarbem i największym po łasce Boga błogosławieństwem” albo „od Boga naznaczonym przyjacielem”. Tak wychowywane i traktowane Polki dawały Ojczyźnie sentyment, serce, rozum i czyn zawsze, kiedy tego potrzebowała. Było ich pełno w tragicznym, wojennym XVII wieku, np. Anna Dorota Chrzanowska. Odznaczyły się później w Konfederacji Barskiej, np. księżna Anna Jabłonowska (1728–1800) i Marianna Lanckorońska (1737–1826). Wspierały Insurekcję Kościuszkowską, np. Anna Sapieha (1799–1864). Jedną z bohaterek wojen napoleońskich była sławna Joanna Żubrowa (1772 lub 1782–1852) – pierwsza Polka odznaczona krzyżem Virtuti Militari. Czasem wielkiej chwały kobiet Rzeczypospolitej było Powstanie Listopadowe. Niektóre jak Barbara Czarnowska (1810–1891), Maria Raszanowicz (1809–?), Antonina Tomaszewska (1814–1883) czy Emilia Plater (1806–1831) walczyły zbrojnie. Setki i tysiące innych wspierały powstańczą logistykę i służby medyczne (np. Emilia Szczaniecka (1804–1896) i Klementyna Hoffmanowa (1798–1845). Wiele z nich działało później wśród Wielkiej Emigracji. Powstanie Styczniowe przez masowe zaangażowanie Polek z różnych stanów zwano wręcz „wojną kobiecą”. Specyficznie docenił to rosyjski historyk Mikołaj Berg, który pisał że:
kobieta polska jest wiecznym, nieubłaganym i nieuleczalnym spiskowcem.
To właśnie z tego dziedzictwa wyrosły peowiaczki. Zrobiły one to samo co ich matki, babki i prababki – poszły służyć Polsce i walczyć o jej odrodzenie… choćby za cenę życia. Było to dla nich, polskich kobiet różnych wiekiem i pozycją społeczną, oczywiste i absolutnie naturalne. Peowiaczki nie były pierwsze i nie były też ostatnie. Swój etos przekazały córkom i wnuczkom, które w czasie II Wojny Światowej służyły w polskich konspiracjach niepodległościowych podporządkowanych Państwu Podziemnemu albo walczyły w regularnych formacjach na różnych frontach a później w powojennych konspiracjach i organizacjach antykomunistycznych.
Prezentując niniejszą wystawę czynimy to z nadzieją, że wspaniałe BOHATERKI polskiej walki o niepodległość zajmą należne im miejsce w naszej historii.